Wyspy Kanaryjskie były naszą pierwszą ucieczką przed polską zimą i chociaż od tej wyprawy mija właśnie 6 lat to do dziś wspominam dwie wspaniałe wyspy, które wtedy odwiedziliśmy – Fuertaventure i Lanzarote. Z przyjemnością odkopałam stare zdjęcia i mapy, by odświeżyć sobie pamięć i podzielić się z Wami naszym objazdowym planem. Enjoy!
Dzień #1
Corallejo
Poznajcie okolicę! Bez względu na to, czy podróżujecie samodzielnie czy ze zorganizowaną grupą na pewno pierwsze o czym marzycie po wyjściu z samolotu to meldunek w hotelu i chwila wytchnienia, choć poziom ekscytacji jest równie duży ;) Jeśli tylko nie nagli Was jakiś bardzo napięty plan zwiedzania zacznijcie od spaceru i rozejrzyjcie się po okolicy.
Ja szczególną słabość mam do wszelkich mórz i oceanów, dlatego w takich miejscach zawsze najpierw biegnę na plażę :D Mamy szczęście, że wylądowaliśmy właśnie w Corallejo, bo poza miejskimi plażami znajduje się tu 3-kilometrowy kompleks Grandes Playas idealny na długie spacery.
Travel Tip: Chociaż Corallejo znajduje się na północnym końcu wyspy to okazało się trafnym wyborem i sprawdziło jako baza wypadowa. Fuertaventura nie jest zbyt duża, więc w ciągu jednego dnia z powodzeniem można zwiedzić jej drugi koniec. Za to w samym Corallejo zdecydowanie jest co robić.
Dzień #2
Corallejo – Lajares - El Cotillo - La Oliva – Montana de Tindaya – Puerto del Rosario
Wyruszając z Corallejo warto skierować się do Lajares, gdzie na przedmieściach znajdują się dwa ciekawe wiatraki, będące jednym z ulubionych motywów fotograficznych na Fuertaventurze. Najsłynniejszy z nich stoi obok kościoła Ermita de San Antonio de Padua i na pewno znakomicie będzie się prezentował na pamiątkowym zdjęciu. Fani pieszych wycieczek mogą stąd wyruszyć na Malapais de Bayuyo, jedno z najmłodszych i największych pól lawowych Fuerteventury. Cały szlak ma 12 kilometrów i prowadzi aż do Corralejo.
Jadąc na południe dotrzecie do miasta La Oliva, które położone jest na rozległej równinie otoczonej barwnymi wzgórzami i szczytami wulkanicznymi. Cała tutejsza gmina jest najbogatszym obszarem na terenie wyspy pod względem zabytków archeologicznych, więc z pewnością warto się tu pokręcić i poznać historię tego miejsca. Naszym głównym celem jest jednak Święta Góra Tindaya, która znajduje się niedaleko. To na jej szczycie odnaleziono 217 malowideł pochodzących sprzed kilku tysięcy lat i ok. 300 grawerów w kształcie stóp, które stanowią wielką wartość architektoniczną. Dawni mieszkańcy Fuertaventury przypisywali jej magiczne właściwości, dziś z pewnością magicznym możemy nazywać krajobraz, jaki jej zawdzięczamy.
Popołudnie spędzamy w Puerto del Rosario, w którym ląduje każdy – w przenośni i dosłownie, bo to właśnie tu znajduje się lotnisko ;) Niestety chociaż to stolica wyspy, nie ma tu zbyt wielu atrakcji, ale ciekawi mogą odwiedzić Dom-Muzeum Miguela de Unamuno albo wybrać się na… całkiem spory tor kartingowy. Nam wystarcza spacer i małe zakupy.
Travel Tip: Opuszczając Lajares koniecznie zjeźdźcie na zachód, do El Cotillo - klimatycznego miasteczka, w którym pełno regionalnych knajpek i wspaniałych widoków z najpiękniejszymi plażami na wyspie (Playa de los Lagos i Playa La Concha). Żałuję, że wcześniej nie słyszałam o tym miejscu, bo zdjęcia totalnie mnie zauroczyły!
Dzień #3
Caleta de Fuste - Las Playitas - Tarajalejo – Costa Calma
Kolejny dzień można poświęcić na typowo wakacyjne lenistwo i wybrać się na rozległe plaże, z których słynie Fuertaventura. Wschodnie wybrzeże usatysfakcjonuje nie tylko zwolenników opalania, ale również fanów aktywnego wypoczynku i sportów wodnych, a dwa popularne kurorty, czyli Caleta de Fuste i Costa Calma spełnią zachcianki najbardziej wymagającego turysty.
Na drodze pomiędzy nimi warto odwiedzić małą wioskę rybacką Las Playitas, gdzie skosztujecie świeżych ryb, a także niewielką plażę wulkaniczną pokrytą ciemnym piaskiem.
Travel Tip: Bliskość Afryki oraz wiatr sprzyjają szybkiej i mocnej opaleniźnie, dlatego nie zapomnijcie o kremach z wysokim filtrem! Wiem, co mówię… ;)
Dzień #4
Cofete – Villa Wintera – Playa de Cofete – Morro Jable - Jandia - Ajuj
Półwysep Jandia jest obowiązkowym punktem programu, a Cofete to miejsce, które zasługuje na szczególną uwagę. Trudno dostępne, odludne, dziewicze, tajemnicze i absolutnie PIĘKNE! Wizytę w tym miejscu rozpocznijcie od punktu widokowego Mirador de Barloventro, położonego w najwyższym punkcie przełęczy na wysokości 223m n.p.m. Kosmiczny widok zwali Was z nóg, a przy okazji pomoże się zorientować w otoczeniu – z lewej strony ujrzycie niekończącą się złotą Playa de Cofete otoczoną lazurową wodą i wulkanicznymi szczytami, a z prawej krętą drogę prowadzącą do nieco mrocznej Willi Wintera, która jest jedynym budynkiem w okolicy.
Jeśli chcecie się tam dostać musicie pokonać trudną, krętą i bardzo wąską drogę, a to dopiero przedsmak tego, co Was czeka. Z miejscem tym wiąże się bowiem wiele działających na wyobraźnię historii. Budynek wybudowano w 1946 według projektu niemieckiego architekta Williama Wintera, działającego podobno na polecenie samego Adolfa Hitlera. Jedna z historii głosi, że po przegranej wojnie hitlerowscy zbrodniarze przechodzili tutaj operacje plastyczne, a potem uciekali do Ameryki Południowej. Inna, że pod willą znajdują się podziemne przejścia prowadzące aż do Playa de Cofete, gdzie znajdowała się kiedyś baza dla niemieckich okrętów podwodnych. Staruszka, która za drobną opłatą odsunęła psa i pozwoliła nam zajrzeć do środka przytaknęła na obie i wskazując na niebo przyznała, że to właśnie powód, dla którego ciemne chmury już zawsze będą wisieć nad Cofete…
Opuszczając te strony, dla rozgrzania polecam wybrać się na Playa de Sotavento, która w rzeczywistości obejmuje aż pięć plaż na odcinku 9km - La Barca, Risco del Paso, Mirador, Malnombre i Los Canarios. Totalny raj dla spacerowiczów, miłośników słonecznych kąpieli, a przede wszystkim fanów windsurfingu - nie bez powodu co roku odbywają się tutaj mistrzostwa świata w tym sporcie. Po drodze możecie zajrzeć do Morro Jable, małej rybackiej wioski z charakterystyczną latarnią morską – nam niestety nie starczyło już czasu :(
Wyruszając w drogę powrotną wybierzcie tę od zachodniej strony, dzięki czemu dotrzecie do miasteczka Ajuy, inaczej zwanego Puerto de la Peña. Dla nas ta urokliwa mieścinka z malowniczą czarną plażą była idealnym zwieńczeniem długiego i pełnego wrażeń dnia. Koniecznie przejdźcie się ścieżką widokową Caleta Negra, by zobaczyć ruiny starego portu, a na zakończenie zjedźcie pyszną kolację w jednej z tutejszych rybnych restauracji.
Travel Tip: Feurtaventura to królestwo aloesu, dlatego wyroby z tej rośliny będziecie mogli znaleźć niemal na każdym kroku. Jedne z najlepszych balsamów i do tego w bardzo konkurencyjnej cenie kupiłam właśnie w Ajuy. Pamiętajcie tylko, aby przy zakupie sprawdzać etykiety i upewnić, że dany wyrób naprawdę stąd pochodzi.
Dzień #5
Puerto de Corralejo – Lanzarote
Duży i dobrze zorganizowany port w Corralejo to dobra okazja, by odwiedzić którąś z pobliskich wysp – Lanzarote lub Isla de Lobos. Na obie z nich codziennie odpływają statki wycieczkowe, promy i motorówki. My wybieramy tę pierwszą, bo jesteśmy bardzo ciekawi kolejnej kanaryjskiej perełki i również Wam proponuję ten wybór. Na Lanzarote oddaloną od Corralejo o ok. 14km płynie się zaledwie 30min, a wyspa jest o połowę mniejsza od Fuertaventury, więc przy dobrej organizacji jeden dzień wystarczy, by zasmakować jej największych atrakcji. O tym, co warto zobaczyć na Lanzarote w tak krótkim czasie piszę tutaj --> KLIK.
W portowej okolicy na uwagę zasługują także klimatyczne uliczki, promenada i miejscowe knajpki, w których naprawdę dobrze zjecie i… wypijecie ;)
Travel Tip: Ceny biletów na prom pasażerski na Lanzarote zaczynają się od ok. 10 euro w jedną stronę i można je kupić przez internet lub w bazach promowych. Jeśli jednak planujecie przewieźć wypożyczony samochód cena wzrasta do ok. 30 euro. W takim przypadku warto rozważyć zorganizowaną wycieczkę – całodzienna wyprawa z przewodnikiem, wyżywieniem i wszystkimi biletami wstępu to koszt ok. 60 euro za osobę.
Dzień #6
Oasis Park Fuerteventura
Co powiecie na powiew egzotyki? Oasis Park Fuertaventura to ogród zoologiczno-botaniczny, który znajduje się w miejscowości La Lajita na południu wyspy. Swoim wnętrzem przypomina egzotyczną dżunglę zamieszkałą przez rozmaite gatunki zwierząt z różnych części świata. To także największy rezerwat dromaderów w Europie i jedyne tego typu miejsce, gdzie część trasy możecie odbyć na ich grzbietach!
Polecam spędzić tu cały dzień, tym bardziej, że park przez cały dzień organizuje pokazy ze zwierzętami – nam najbardziej podobał się ten z udziałem lwów morskich <3
Travel Tip: Bilety wstępu do Oasis Park Fuerteventura najlepiej kupić wcześniej przez Internet. W ten sposób nie tylko ominie Was stanie w długiej kolejce, ale również ryzyko, że bilety zostaną wyprzedane.
Dzień #7
Parque Natural de Corralejo – Baku Water Park
Ostatni dzień na wyspie to dobry pomysł na zasmakowanie jeszcze odrobiny piasku, wody i słońca, dlatego polecam wizytę w Parque Natural Las Dunas de Corralejo, gdzie poczujecie się jak na Saharze! Rezerwat obejmuje 2668 hektarów niekończących się plaż i słynnych na całym świecie wydm, po których możecie chodzić bez ograniczeń. Ogromna przestrzeń i pustynny krajobraz z pewnością zrobią na Was wrażenie.
Dla ochłody proponuję Baku Water Park, w którym nie brakuje basenów, zjeżdżalni i innych wodnych atrakcji dla całej rodziny :)
Travel Tip: Co roku w drugi weekend października w rezerwacie odbywają się zawody w puszczaniu latawców, dlatego jeśli planujecie w tym czasie odwiedzić Fuertaventurę, pamiętajcie o tym miejscu!
Wspomnienia z Wysp Kanaryjskich sprawiły, że oboje z A. zatęskniliśmy za Słońcem, więc kilka dni temu ponownie wylądowaliśmy w Hiszpanii i wygrzewamy się na pięknym wybrzeżu Costa Blanca <3 To również nasz pierwszy wypad we troje, więc już zbieram wskazówki dla zainteresowanych :) Zaglądajcie na Instagram, by być na bieżąco, a tymczasem wysyłam Wam duuużo Słońca!
10 komentarze
Przydatny wpis, zwlaszcza ze to teraz popularny kierunek :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, coraz więcej osób chętnie odwiedza Wyspy Kanaryjskie :) Sama z przyjemnością wrócę, bo chciałabym zobaczyć je wszystkie!
Usuńmarzę o wycieczce w te rejony:)
OdpowiedzUsuńZ czystym sumieniem polecam, tym bardziej, że bilety można upolować w naprawdę super cenie :)
UsuńByłam i podobało mi się :)
OdpowiedzUsuńTo wspaniała wyspa :) Jestem ciekawa, co podobało Ci się najbardziej?
UsuńKilka lat temu byliśmy na Lanzarote, teraz marzy mi się Fuerteventura :).
OdpowiedzUsuńŚwietny post... Z pewnością wrócę do niego, jeśli zdecydujemy się tam jechać:)!!!
Na Lanzarote spędziliśmy tylko jeden dzień, ale to wystarczyło, by ta niewielka wyspa nas zauroczyła :) Kto wie, może kiedyś tam wrócimy? Jestem przekonana, że Fuerta przypadnie Ci do gustu! W razie pytań, pisz śmiało :)
UsuńJak fajnie zobaczyć znajome rejony. Byłam tam na wakacjach kilka lat temu - na tej wietrznej wyspie naprawdę da się odpocząć...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Wiesz, co mówisz! A do tego... całkiem nieźle opalić :D
Usuń