Jestem ciekawa ilu z Was pamięta jeszcze czasy bez GPS’a i Google maps, kiedy trzeba było wyciągnąć papierowe mapy i dokładnie śledzić poszczególne drogi, by nie ominąć żadnego zjazdu podczas rodzinnej wycieczki? Kiedy każde odkrycie po drodze było na wagę złota, bo przecież żadne internety nie podpowiadały nam, na co trafimy, a to, co powinniśmy zobaczyć wskazywały nam kartkowane przewodniki albo miejscowi mieszkańcy… Bill Bryson na szczęście takie czasy pamięta i mało tego – wyrusza w sentymentalną podróż do przeszłości, by o nich nie zapomnieć. Na tę fascynującą wyprawę po prowincjonalnej Ameryce zabiera również Was – Czytelników :)
„Pochodzę z Des Moines. Ktoś musi.”
Bryson nigdy nie sądził, że wyjedzie z rodzinnego miasta Des Moines w stanie Iowa, a już na pewno nie planował tutaj wracać. W końcu jednak zatęsknił za starymi czasami i po dziesięciu latach spędzonych w Anglii wraca w rodzinne strony, które szybko okazują się dla niego zupełnie obce. Wspominając swoje dzieciństwo i lata młodości przemierza niemal 14 000 mil po trzydziestu ośmiu stanach prowincjonalnej Ameryki, odkrywając jej autentyczny obraz, który w niczym nie przypomina tego, co często widzimy w filmach - tu czas płynie wolniej, a spotykani po drodze ludzie nie zamienią swojej rzeczywistości choćby na najpiękniejszy sen. Takiej Ameryki z pewnością nie znacie!
Odwiedzając bardziej lub mniej cywilizowane zakątki autor dzieli się zachowanymi w pamięci obrazami i nieco kpiąco zestawia je ze współczesnością. Jego liczne życiowe obserwacje, poczucie humoru i anegdoty bez wątpienia ubarwiają tę sentymentalną podróż i nie pozwalają się nudzić. Przydługie opisy kolejnych mijanych po drodze krajobrazów mogą nieco znużyć i zmęczyć, ale czy właśnie tak nie jawi się nam małomiasteczkowa Ameryka?
„Jechałem dalej. Po drodze nie było absolutnie żadnych drogowskazów. (...) Musiałeś polegać na własnej orientacji w terenie, która w moim przypadku, nie zapominajmy, całkiem niedawno temu przywiodła mnie do niewłaściwego stanu...”
„Zaginiony kontynent” to przyjemna podróż dla wszystkich, którzy poza odkrywaniem nowych lądów lubią niezobowiązująco oderwać się od rzeczywistości i potrafią przymknąć oko na nieco uszczypliwości. Fani amerykańskich klimatów z pewnością znajdą tu wiele ciekawostek, a laikom w temacie być może udzieli się ich fascynacja? Książka nie tylko ujmuje szczerością, ale również bawi i… skłania do refleksji. Polecam!
Za egzemplarz recenzencki dziękuję:
35 komentarze
Nie wyobrażam sobie zeby teraz zabrało Google mapa :D wlasnie robie sobie spis książek na wakacje, ta wydaje sie ciekawa
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowego bloga www.agatea.pl
Jestem pewna, że Ci się spodoba :) Zajrzę z przyjemnością!
UsuńZ podróżowaniem po Ameryce kojarzą mi się zwykle thrillery i horrory gdzie turystów czekają smutne niespodzianki ;-) Książka wygląda na bardzo interesującą!
OdpowiedzUsuńMogę się założyć, że w którymś z filmów akcja działa się w Iowa :D Polecam lekturę :*
UsuńWow- muszę sięgnąc po tę pozycję
OdpowiedzUsuńKoniecznie ;D
UsuńKompletmie myślę odmienne podejście to tematu :-)
UsuńJa! Ja pamiętam czasy bez googlów, gpsów i internetów w ogóle :)
OdpowiedzUsuńJestem z pokolenia 70's i wszystkiemu, co zwiedziłam, jako młoda osoba, towarzyszyła mapa w ręku.
Jednak zachwycam się możliwościami, jakie daje dzisiejszy świat. Bez smartfona i google maps nie wyobrażam sobie już życia:)
Ponieważ lubię dobre książki, to tę, którą właśnie polecasz mam zamiar niebawem przeczytać. Zaraz sprawdzę, czy jest mojej bibliotece. Lubię poczucie humoru Brysona.
Zazdroszczę Tobie tych wszystkich podróży z papierową mapą w ręku, bo wspomnień masz pewnie co nie miara, choć tak jak mówisz - dziś ciężko byłoby nam funkcjonować bez tych wszystkich udogodnień, których mieliśmy okazję zasmakować :) Mam nadzieję, że książka przypadnie Ci do gustu i jestem bardzo ciekawa Twojej opinii!
UsuńThis place looks amazing!
OdpowiedzUsuńxoxo
Lovely
www.mynameislovely.com
Myślę, że to książka dla mnie. Recenzja bardzo mnie zachęca do przeczytania. Uwielbiam książki pełne przygód i nauki dotyczącej życia. :) Pozdrawiam Cię serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńPo tej lekturze małomiasteczkową Amerykę będziesz miała w małym palcu :D Pozdrowienia!
UsuńTo były czasy odkrywców ;) Bo przez przypadek gdy człowiek lekko zbłądził odkrywał nowe ciekawe miejsca . Teraz gdy mamy taka pomoc trudno jest się zgubić ;p
OdpowiedzUsuńTo prawda! A całkiem niedawno usłyszałam, że "na świecie nie ma już nic do odkrycia" :O Wierzę, że jest inaczej! Pozdrowienia :)
UsuńMyśle , że jest jeszcze sporo . Jeśli człowiek pozwoli sobie na większy spontan .
UsuńPamietam jak za dzieciaka jechało się nad morze i mama nawigowala patrząc na mapę :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :)!
UsuńI read this book and I love it :)
OdpowiedzUsuńYou know what's good :)
UsuńStany Zjednoczone kojarzą się z czymś... WOW ;D!!! Wielkie miasta, neony, wszystko NAJ :)!!! Tym chętniej przeczytam książkę ukazującą jej prowincjonalne oblicze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D!!!
Jest dokładnie tak, jak piszesz, a specyficzne poczucie humoru Billa Brysona idealnie tutaj pasuje :D Pozdrawiam również!
UsuńHa! Ja do dzisiaj używam tradycyjnych map w papierowym wydaniu, w podróż zawsze zabieram papierowe przewodniki. A skoro mowa o książce, to książki też tylko i wyłącznie z szelestem i zapachem :). Planuję USA w przyszłym roku więc z chęcią poczytam o Ameryce - tej mniej znanej i pokazanej z innej perspektywy.
OdpowiedzUsuńPapierowe książki to jest TO <3 Bill Bryson podczas swojej podróży odwiedza także te najbardziej znane miasta, jak np. Nowy Jork - myślę, że ta lektura przypadnie Ci do gustu, a może podsunie kilka dodatkowych pomysłów w związku z Twoją podróżą :)?
UsuńOj, rzadkością jest teraz użytkowanie tradycyjnej mapy, ludzie zdecydowali, że elektroniczne rozwiązania są o wiele wygodniejsze, ale czy to lepsze?
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka jest warta uwagi, dodatkowo przekonuje mnie o tym wysoka ocena :)
Pozdrawiam serdecznie!
Kiedy dostałam czytnik e-booków przeleżał parę lat w kartonie, dopóki dopóty nie wybraliśmy się na miesiąc do Afryki i to była moja jedyna możliwość zabrania w tę podróż kilkunastu książek :D I chociaż zdecydowanie preferują zapach papieru to jestem wdzięczna nauce za ten wynalazek! Nie ważne w jaki sposób, ale CZYTAJMY :)!
UsuńMamy jeszcze mnóstwo tradycyjnych map. Oczywiście dzisiaj inaczej podróżujemy, ale na przykład w Grecji czy Hiszpanii zawsze kupujemy mapę i ruszamy przed siebie .:)
OdpowiedzUsuńMoc pozdrowień posyłam.
I to jest PIĘKNE <3 Ściskam :*
Usuńbrzmi to bardzo ciekawie;)
OdpowiedzUsuńPolecam szczerze :)
UsuńCiekawi mnie❥
OdpowiedzUsuńSłusznie :D Polecam lekturę!
UsuńZainteresowała mnie ta książka :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i zachęcam do lektury :)!
UsuńJasne że pamiętam czasy bez gps. Ogólnie ja jestem człowiekiem papieru i chętnie sięgam po mapę samochodową. Taki charakter, że lubię sama tworzyć trasę i kontrolować przejazd :D
OdpowiedzUsuńWow, chwali się :D Ja chociaż samodzielnie planuję niemal każdą podróż to planowanie przejazdu zostawiam jednak... mapom Goggle'a :D
Usuń